Tak, jak pisałem we wcześniejszym wpisie, pojechaliśmy 09.09
na Wyścig Górski Rościszów, a gdzie to jest, to już wiecie z poprzednich
podsumowań.
Jak zawsze wyjechaliśmy wcześniej, czyli w sobotę. Wszystko
przebiegło według planu i na miejscu zameldowaliśmy się po 15, co pozwoliło nam
na spokojne przygotowanie auta oraz złapanie górskiego oddechu. Mieliśmy
jeszcze parę poprawek do zrobienia, których nie zdążyliśmy zrobić w domu , heh
i parę nam doszło , gdyż w piątek wieczorem przy ładowaniu auta na lawetę, auto
prawie nam spadło z najazdów. Ups ups. Wujka najazdy są trochę wąskie, a ja za
mocno dałem gazu i koło zamieliło. Dalej wiecie, co się działo: krzyk i stop
stop :). Na całe szczęście, ucierpiał
tylko klosz od kierunku oraz mocowanie zderzaka. No i może trochę lakier. Ale
wszystko zostało ogarnięte.
Przejdźmy do niedzieli do Wyścigu.
Pogoda dopisała, było słonecznie, choć jak wielokrotnie
podkreślam, lubię jak popada.
W klasie mieliśmy 11 zgłoszonych aut, w tym 3 auta kit car,
także walka zapowiadała mocna, ale tym pozostałymi :).
Trasa, powiem Wam, że kozacka. Były tutaj organizowane rundy
GSMP, ostatnia odbyła się w 2008 roku, później już nie pozwał zły stan asfaltu.
A czemu kozacka? Ostre zakręty, patelnie, szybkie odcinki i ciągle pod górę,
także typowa górka.
Autko sprawowało się dobrze, nie robiło nam żadnych
problemów, czyli wykonywaliśmy same kosmetyczne poprawki. Jednak na pewno
trzeba będzie zajrzeć do tylnych hamulców, a dokładnie do lewej strony, gdyż
się grzało, ale nie blokowało, co najważniejsze. Coś również puka przy półośce,
czyli trzeba zrobić przegląd auta.
Z przejazdu na przejazd coraz bardziej się wkręcałem i
poprawiałem czasy, ale nie było sposobu aby się przybliżyć do tak mocnych aut
jak kit car, czyli seicento ,cinquecento i peugeot 106, a nie wspomnę o skrzyniach
kołowych oraz szperach. Czyli jak widzicie mocnaaaa klasa była.
Dawałem z siebie to, co mogłem. Na filmiku będzie widać parę
błędów, np. za bardzo odpuszczałem czyli zwalniałem itp. Na obronę mogę
jedynie dodać, że to były mocne auta oraz lokalni kierowcy znający teren. Ale
jeszcze może będzie okazja za rok się odegrać :).
I tak jestem zadowolony z wyniku gdyż osiągnęliśmy 5 miejsce
po zaciętej walce.
Bardzo dobrze zostaliśmy przyjęci, oraz obdarzeni
szacunkiem, np. z powodu zawzięcia dobrej walki oraz że jesteśmy z tak daleka
:). Z tego miejsca chciałbym podziękować Bielawskiej Grupie Motosport, za
ciepłe przyjęcie oraz liczne zaproszenia na następne wydarzenia.
W jakim składzie pojechaliśmy to wiecie, bystrzy zauważyli,
iż w składzie zabrakło Suchego, a to z powodu choroby o nazwie przeziębienie,
która go dopadała. Ale już jest cały i zdrowy.
A Kuba sobie super poradził, staraliśmy się mu pomóc tyle mogliśmy
z Wujkiem i Martą. Ze szczerego serca im dziękuję, dodatkowo Wujkowi za
bezpieczny transport.
Jakie dalsze plany?? Będzie budżet będą plany. :) Zostaliśmy
zaproszeni przez Prezesa Bielawskiej Grupy Motosport, na ich lokalny rajd o
nazwie Rajd Wikinga. Ma być podobno grubo, czyli dużo jazdy, też po trasach
ostatnich górek.
Hmmm coś tam w głowie chodzi, do listopada jest trochę
czasu, bo właśnie wtedy ma się odbyć. Czas pokaże.
Do tego czasu coś pogrzebiemy przy aucie z myślą o przygotowaniu
do Rajdu , bo jest co robić, z samym na
pewno przekształceniu auta z wyścigówki na rajdówkę, oraz to, co pisałem
wcześniej , czyli naprawa usterek.
Jak zawsze zapraszam do galerii zdjęć, które mamy dzięki
Marcie, oraz na filmiki z moim udziałem.
Pozdrawiam.